Piąty dzień pielgrzymki rozpoczęliśmy od zwiedzania Bari, które przywitało nas piękną pogodą. Tym razem udało nam się „skutecznie zaliczyć drugie podejście” do papieskiej bazyliki św. Mikołaja, choć korki w Bari były jeszcze większe niż wczoraj wieczorem - tym razem z powodu biegu przełajowego, który zorganizowany został akurat w centrum… Kierowcy wysadzili nas w miejscu najbliższym bazyliki, do którego udało się im podjechać, a miejsce parkingowe cudem znaleźli dopiero niemal dwa kilometry dalej.
Bari to stolica regionu Włoch - Apulii, jest to miasto dość blisko powiązane z historią naszego kraju. Pochodząca stąd księżna Bona Sforza - chodź jej rodzina pochodzi z Mediolanu - zostając królową Polski, przywiozła do nowej Ojczyzny m.in. przyprawy korzenne, włoszczyznę oraz ducha renesansu. Żona Zygmunta I Starego, po śmierci męża, wróciła w 1556 roku do Bari, swojej rodzinnej miejscowości i tam rok później zmarła. Pierwotnie pochowana w katedrze w Bari, jej ciało zostało później przeniesione do Bazyliki św. Mikołaja (Basilica di San Nicola), dzięki staraniom swojej córki, królowej Anny Jagiellonki. Anna ufundowała dla matki wspaniały nagrobek, zaprojektowany przez polskiego artystę Tomasza Tretera, a wykonany przez włoskich rzeźbiarzy. Na nagrobku z czarnego i białego marmuru, który znajduje się za ołtarzem głównym, na wklęsłej ścianie absydy, królowa Bona została przedstawiona jako modląca się postać, otoczona przez dwie symboliczne figury: św. Mikołaja, patrona Bari, i św. Stanisława, patrona Polski. Poniżej znajdują się dwa herby – Królestwa Polskiego i Księstwa Bari – które łączą dwa kraje: Polskę i Italię. Podczas naszej obecności w niedzielny poranek w bazylice akurat odprawiana była Msza św., dlatego nie chcąc zakłócać trwającego nabożeństwa nie mogliśmy z bliska podejść do nagrobka królowej Bony.
Schodami obok ołtarza zeszliśmy do podziemi, gdzie znajdują się relikwie św. Mikołaja. Tam był czas na modlitwę i powierzenie św. Mikołajowi naszych intencji.
Przed wyruszeniem w dalszą drogę, w pobliżu ogromnego zamku z czasów normańskich, ponownie mogliśmy degustować różne smaki przepysznych lodów z „Antica Gelateria Gentile” - lody produkuje się tam od 1880 r., oraz „oszukaliśmy głód” zabranym z Polski prowiantem. Przed nami stosunkowo długa droga do słynnych Pompei.


Pompeje. Po przybyciu na miejsce i zaparkowaniu (tym razem bez problemu - parking był bardzo duży), zakupieniu biletów, udaliśmy się na zwiedzanie tego najsłynniejszego po Neapolu starożytnego miasta znajdującego się w pobliżu Wezuwiusza – a obecnie także na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Blisko dwa tysiące lat temu Pompeje były kwitnącym rzymskim miastem, z bujnym życiem kulturalnym i towarzyskim. W 79 roku po Chrystusie nagła erupcja wulkanu spowodowała tragiczną śmierć tysięcy jego mieszkańców. Paradoks historii sprawił, że pobliski wulkan - Wezuwiusz - który dotąd zapewniał mieszkańcom życiodajne plony, przyniósł im nagłą, straszną śmierć, grzebiąc pod lawą i popiołem całe miasto, ale równocześnie zachowując doskonale w ten sposób jego ulice oraz budynki dla przyszłych pokoleń. Pompeje zostały zasypane przez kilkumetrową warstwę pyłu wulkanicznego, popiół i kamienie. Miasto przez kilkanaście wieków zostało całkowicie zapomniane, a jego ruiny odkryto dopiero w XVIII wieku. Dziś jest popularnym parkiem archeologicznym, muzeum udostępnionym turystom. Można tam podziwiać przykłady wspaniałej rzymskiej architektury – między innymi rzymskie forum, amfiteatr, liczne świątynie i domy, w niektórych zachowały się nawet mozaiki, freski i przedmioty codziennego użytku z okresu erupcji wulkanu. Po odkopaniu miejsce stało się magiczne. Słynna brytyjska grupa rockowa „Pink Floyd” w październiku 1971 roku nagrała koncert w amfiteatrze w Pompejach. W formie filmu ukazał się w 1972. Dla zainteresowanych oraz wielbicieli tego zespołu zamieszczamy link do fragmentu tego filmu obejmującego suitę „Echo” cz. I i II oraz link do całego filmu
Zwiedzaliśmy ten rozległy teren w dwóch grupach, z których jedna wybrała trasę dłuższą, a druga krótszą. Wydaje się jednak, że potrzeba byłoby tu przyjechać jeszcze raz, bo nie sposób wszystkiego zobaczyć w kilka godzin. Tym bardziej, że należałoby jeszcze zwiedzić Herkulanum – pobliskie miasto również zalane lawą podczas tamtej erupcji Wezuwiusz. więcej


















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz