Pielgrzymka do Włoch - dzień czwarty - 26.04.2025

Kolejny - już czwarty dzień pielgrzymki - rozpoczęliśmy jak zwykle Mszą św. Potem śniadanie, zabieramy walizki, opuszczamy pokoje, pakujemy się do naszych pojazdów i ruszamy w drogę. Najpierw - po głębokim zastanowieniu - udajemy się do Manoppello, miejsca do którego nie udało nam się dotrzeć poprzedniego dnia, z powodu burzy, która zatrzymała nas w bazylice św. Franciszka w Asyżu. Ale ponieważ jesteśmy "elastyczni" ;) nadrabiamy „stracony czas”, żeby popatrzeć z bliska na niezwykłe Oblicze Chrystusa Zmartwychwstałego (w przeciwieństwie do obrazu z Całunu Turyńskiego ma otwarte oczy) w Sanktuarium Świętego Oblicza (del Volto Santo). Tutaj mogliśmy dosłownie stanąć „twarzą w twarz” z Jezusem z Nazaretu. Weszliśmy do tego niewielkiego kościoła, którego neoromańska fasada zbudowana jest z beżowych i różowych kamiennych bloków ułożonych w geometryczny wzór. Zaskoczyła nas cisza i skupienie tam panujące. Spokój panujący na zewnątrz i surowa prostota wewnątrz spowodowały, że mogliśmy skupić się na tym, co najważniejsze. Kilkuminutowa modlitwa w całkowitej ciszy była cudownym spotkaniem z Chrystusem Zmartwychwstałym, który spoglądał na nas ze Swoją ogromną MIŁOŚCIĄ. To było niesamowite, to była niezwykle wzruszająca chwila....


Szklany relikwiarz umożliwia spoglądanie na Chustę z obu stron, tak też zrobiliśmy. W odróżnieniu od innych odwiedzonych do tej pory sanktuariów, tutaj nie było tłumów ani kolejek, więc mogliśmy w ciszy patrzeć na Oblicze Pana. Warto wspomnieć, że jeszcze do niedawna historia tzw. Całunu Świętego Oblicza (Volto Santo) nie była ogólnie znana. Przełomem stał się rok 1979, kiedy to siostra Blandina Paschalis Schlömer odkryła podobieństwo pomiędzy Obliczem Jezusa na Całunie z Manoppello i wizerunkiem Chrystusa znajdującym się na Całunie Turyńskim. Papież Benedykt XVI odwiedził 1.09.2006 Manoppello po przeczytaniu książki Paula Badde „Boskie Oblicze. Całun z Manoppello”. Więcej o Volto Santo tutaj i tutaj 

Potem ruszyliśmy do Lanciano - miejsca cudu eucharystycznego. Zaparkowanie w tym małym miasteczku z wąskimi uliczkami było praktycznie niemożliwe z powodu takiego mnóstwa samochodów na parkingu, ale Opatrzność nad nami czuwała, bo p. Andrzej i ks. Proboszcz „cudem” znaleźli miejsce i zaparkowali samochody tuż przed samym bocznym wejściem do kościoła św. Franciszka. W tym niewielkim kościółku znajduje się relikwiarz zawierający jeden z pierwszych i największych cudów eucharystycznych Kościoła Katolickiego, który miał miejsce w VIII wieku. Wtedy pewien kapłan, który wątpił w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, podczas odprawiania Mszy świętej, po konsekracji, zauważył, że hostia zamieniła się w kawałek ludzkiego ciała, a wino w żywą krew. W 1970 r. oraz ponownie w 1981 r. przeprowadzono precyzyjne badania naukowe, które doprowadziły do uzyskania następujących wniosków: zbadane Ciało jest prawdziwym ludzkim ciałem, a Krew jest prawdziwą ludzką krwią; Ciało to fragment tkanki mięśnia sercowego; w jednym i drugim stwierdzono tę samą grupę krwi AB.  Mogliśmy pomodlić się z bliska bezpośrednio przed Relikwiami, które są umieszczone w głównym ołtarzu świątyni. Ciało Pańskie znajduje się w srebrnej monstrancji z 1713 r., a Krew w kielichu z kryształu górskiego z XVII w. więcej

W dalszej części naszego pielgrzymowania dotarliśmy do miejscowości San Giovani Rotondo, która przez wiele lat była domem dla św. ojca Pio z Pietralciny, dokładnie w latach 1916 – 1968, roku jego śmierci. Zakonnik stał się w pewnym momencie słynny na cały świat nie tylko jako stygmatyk i mistyk obdarzony wieloma niewytłumaczalnymi przez naukę zdolnościami (np. dar widzenia wydarzeń, które będą miały miejsce w przyszłości; miał też dar bilokacji), ale nade wszystko doskonały kierownik duchowy i wspaniały spowiednik – ludzie czekali w długich kolejkach godzinami do spowiedzi, a przyjeżdżali do niego z całych Włoch. 16 czerwca 2002 roku w Rzymie został kanonizowany przez św. Jana Pawła II. Kilkadziesiąt lat wcześniej O. Pio miał przepowiedzieć kard. Wojtyle, że zostanie papieżem. Jeszcze wcześniej ks. Karol Wojtyła wyprosił listownie u O. Pio cud uzdrowienia z choroby nowotworowej dla Wandy Półtawskiej.


Przy słonecznej pogodzie rozpoczęliśmy wędrówkę śladami św. ojca Pio, udając się z parkingu w stronę Sanktuarium. Obejrzeliśmy stary kościół, znany jako Chiesa Antica. Tutaj, w bocznym ołtarzu, o. Pio przez czterdzieści lat odprawiał msze święte. Z tyłu kościoła znajduje się konfesjonał, w którym o. Pio spowiadał. Do starego kościoła przylega, dostępny od wewnątrz, nowszy, większy kościół Santa Maria delle Grazie (Matki Boskiej Łaskawej). Ze względu na świętość ojca Pio i wielkie tłumy, które przybywały, aby go zobaczyć i usłyszeć, budowę kościoła rozpoczęto w 1956 r. Świątynię konsekrowano trzy lata później. Zwiedziliśmy pomieszczenia, w których eksponowane są relikwie i szaty liturgiczne ojca Pio. W jednym z pomieszczeń klasztoru całą ścianę zajmują półki wypełnione tysiącami listów wysłanych do o. Pio tylko w ciągu jednego roku. Widzieliśmy celę ojca Pio, w której przeżył ostatnie lata swojego życia i gdzie umarł. Celę pozostawiono dokładnie w takim stanie, w jakim znajdowała się w dniu jego śmierci, a wszystkie przedmioty opatrzono podpisam

Po opuszczeniu starego sanktuarium, przeszliśmy do nowego kościoła, ukończonego w 2004 r. Kościół ten, pod wezwaniem św. Ojca Pio został zaprojektowany przez światowej sławy włoskiego architekta Renzo Piano. W swoim wnętrzu może pomieścić do 6500 osób, ale na placu na zewnątrz świątyni może uczestniczyć w liturgii nawet 30 tysięcy wiernych. Schodząc łagodnym zejściem do krypty ojca Pio podziwialiśmy niezwykłe mozaiki przedstawiające równolegle po obu stronach korytarza historię ojca Pio oraz sceny z życia św. Franciszka. Tymi mozaikami jest też przyozdobiona dolna kaplica, gdzie po krótkiej chwili oczekiwania mogliśmy podejść do przeźroczystej trumny w której spoczywa święty i pomodlić się. Wracając na parking już tylko z daleka podziwialiśmy ogromny szpital – swego czasu jeden z najnowocześniejszych we Włoszech – jedno z najważniejszych dzieł o. Pio, którego powstanie motywowane było troską o chorych i cierpiących.


Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy tego dnia było Sanktuarium św. Michała Archanioła na Gna Monte Sant’Angelo na półwyspie Gargano. To jeden z najważniejszych na świecie ośrodków kultu św. Michała Archanioła funkcjonujący tu od ponad 1500 lat. Bardzo ciekawe jest zejście z bazyliki schodami do groty, w której w roku 490-tym święty Michał Archanioł objawił się pewnemu pasterzowi. W kolejnych latach miało miejsce jeszcze kilka objawień, a podczas jednego z nich św. Michał sam poświęcił to miejsce, pod budowę przyszłej Bazyliki. Jest to więc takie jedyne na świecie miejsce, poświęcone ręką anioła, a nie człowieka, dlatego jest nazywana Niebiańską Bazyliką. 

Udaliśmy się do Groty, nazywanej Anielską, by przed marmurową figurką świętego (pochodzącą z 1507r.) uklęknąć i poprosić Michała Archanioła o opiekę i pomoc w trudnych sprawach. Warto wspomnieć, że dobrze nam znana modlitwa do św. Michała Archanioła, pochodzi z 1886, a napisał ją papież papież Leon XIII.
Według źródeł, podczas pierwszego objawienia w 490 r. w tym miejscu św. Michał Archanioł powiedział: „Modlitwy, które będziecie tu zanosić do Boga, zostaną wysłuchane”. 
Do sanktuarium pielgrzymowało wielu papieży, przywódców państw i świętych. Wśród nich: Franciszek z Asyżu, Brygida Szwedzka, Ojciec Pio, kard. Angelo Giuseppe Roncalli (późniejszy Jan XXIII) i Jan Paweł II. Tym jednym z najsłynniejszych sanktuariów świata opiekują się polscy zakonnicy ze Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła — michalici.
więcej                         wywiad z rektorem sanktuarium z 2018r. 

W drodze na nocleg przez okna samochodu podziwialiśmy piękne widoki, kaskadową zabudowę miasteczka, gaje oliwne i widoczne w oddali wybrzeże Adriatyku. Mimo, że nie było to zaplanowane na ten dzień, pojechaliśmy jednak jeszcze do pobliskiego Bari, mając nadzieję, że zdążymy pomodlić się u św. Mikołaja, bo tam spoczywają jego relikwie.... Zapadał już wieczór, gdy dotarliśmy na parking. Zaskoczyła nas tak ogromna ilość samochodów na parkingu, że nie było wolnego ani jednego miejsca. My wysiedliśmy z busów i ruszyliśmy w stronę katedry św. Mikołaja, a nasi kierowcy dalej krążyli po parkingu, usiłując znaleźć wolne miejsce. Niestety, bramy papieskiej bazyliki św. Mikołaja były już zamknięte gdy tam dotarliśmy - choć do godziny zamknięcia brakowało jeszcze przez pół godziny... Skorzystaliśmy zatem tylko z okazji, żeby z bliska zobaczyć jak wygląda gwarne, wieczorne życie tego największego miasta, stolicy Puglii i po skosztowaniu pysznych lodów, udaliśmy się na nocleg do hotelu - "La Sosta", w pobliżu Matery, odpocząć po dniu tak pełnym niesamowitych wrażeń.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz