Liban 2 września 2022

 02.09.2022r. 

Piątek

Czas mija nam niezwykle szybko, a my staramy się go intensywnie przeżyć. Dzisiaj wyruszamy w długą podróż na północny wschód Libanu, aż pod syryjską granicę w okolice miejscowości Hermel. To tam św. Maron (zmarł w 410 r.) i jego towarzysze rozpoczęli swoje życie monastyczne w grotach w pobliżu źródeł rzeki Orontes (Asi River), kładąc solidne fundamenty pod chrystianizację Libanu. To dlatego Kościół Katolicki w Libanie nazywa się maronicki. To stosunkowo trudno dostępne miejsce, ale i niezwykle urokliwe. Położone nad zieloną doliną jaskinie dawały spokój i schronienie gromadzącym się tam mnichom, którzy za przykładem św. Marona zostawili doczesny świat, by kontemplować Boga, służyć Mu, Jemu oddając chwałę i swoje życie. Dotarcie do tego pięknego miejsca wystawiło na ciężką próbę nas, a zwłaszcza nasz mikrobus, z powodu bardzo stromych i wąskich podjazdów na pewnym odcinku drogi. Aby mu ulżyć i nie spalić sprzęgła w busie, nasza grupa mimo sporego upału dzielnie ruszyła pieszo w górę, by przez blisko 1,5 km, a równocześnie około 200 metrów wzwyż (średnio ponad 13% nachylenia), przejść pieszo przez najbardziej stromą części drogi. Nasz dzielny kierowca mógł pokonać odciążonym w ten sposób samochodem ten najtrudniejszy odcinek drogi, po czym dalsza podróż przebiegła już sprawnie, bez niespodzianek. Po drodze mogliśmy m. in. podziwiać piękne płaskowyże na wysokości około 2000 m npm, a trzeba dodać, że od Trypolisu startowaliśmy z poziomu morza.




Poniżej groty wspomnianego maronickiego klasztoru znajduje się miejsce, gdzie licznie zgromadzone rodziny odpoczywały nad wartko płynącym Orontesem. Była to na swój sposób ciekawa przystań, miejsce na rodzinny piknik z basenikami dla dzieciaków i licznymi grillami. Odpoczywało tam i bawiło się z głośną muzyką nad brzegiem rzeki jakieś 200-300 osób, tworząc rodzaj kempingu z zadaszeniem, który chronił przed palącym słońcem. Z uwagi na to, że Europejczycy raczej rzadko tam docierają, byliśmy dla nich egzotyczną atrakcją. Wiele osób traktowało nas bardzo życzliwie. Mogliśmy w ten sposób troszkę pobyć wśród mieszkańców krainy, przez którą pielgrzymujemy. W oddali nad horyzontem wznosiła się Piramida z Hermel, prawdopodobnie postawiona przez Greków, Fenicjan lub Egipcjan jakieś 200-100 lat przed narodzeniem Chrystusa. Wcześniej obok niej przejeżdżaliśmy.




Wracając inną drogą odwiedziliśmy sanktuarium NMP w miejscowości Zahle. Przepiękna i ogromna statua NMP postawiona jest na wysokiej na 75 m stożkowej wieży, która u podstawy jest kaplicą. Jest bardzo dobrze widoczna z daleka. Na szczyt wieży prowadzą liczne schody, lecz cóż to dla nas. Dość szybko udało się nam wejść na górę. Widoki ze szczytu z nawiązką zrekompensowały wysiłek. W oddali widzieliśmy posterunki graniczne, a dalej góry pobliskiej Syrii. Jutro ruszamy na południe, ale dzień jak zwykle zaczniemy od Mszy Świętej, podczas której modlimy się za wszystkich parafian i nasze rodziny oraz w intencjach nam powierzonych. Po trzech intensywnych i pełnych wrażeń dniach czujemy się już mocno zjednoczeni i przemienieni, bo cały czas prowadzi nas Matka Boża. Jeszcze tylko zdjęcie z pomnikiem św. Jana Pawła 2 oraz jeden pobliski kościół melchicki i wracamy na nocleg.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz